Wracając do swoich przeróżnych doświadczeń z rynkiem forex i świadomością, że dopiero po 2,5 roku ciężkiej pracy dopiero zacząłem wychodzić na "swoje", chciałbym ukrócić nieco Waszą drogę do zwycięstwa. Oto garść myśli i wniosków, do których doszedłem:
1. najważniejszy jest system - najlepiej, żeby był to system jasno generujący sygnały wejścia/wyjścia z pozycji. To absolutna podstawa, która zapewni spokojny sen (psychologia inwestowania) i godziwy zarobek (money management).
2. wszystkie zasady, głośno omawiane jako kanon/dekalog tradera, możemy włożyć między bajki. Nie ma takiej możliwości abyśmy mogli przewidzieć zachowanie rynku, który w danej chwili trawi niezliczone ilości danych. Jedną zasadę pozostawiłbym tylko w użyciu - trend is Your friend. Nie oznacza to, by przestać czerpać zyski z gry "pod prąd". Należy mieć jednak na uwadze fakt, że ilość pipsów, które zarobimy będzie mniejsza od inwestycji zgodnie z trendem.
3. interwał - im wyżej tym lepiej. Skalping na wykresach 1m-30m może powodować w początkowych fazach przyjemny dreszcz adrenaliny. Potem pozostają tylko kosztowne leczenia zszarganych nerwów (czy wiecie, że za lęk przed utratą pieniędzy odpowiada ten sam ośrodek naszego mózgu, który to ośrodek odpowiedzialny jest za lęk przed śmiercią?). Szanujmy się.
4. świece, a z nimi spokój ducha. Po otwarciu pozycji, nie napinajmy się zbytnio w momencie formowania się świecy. Wahania potrafią być spore, a powodować to może wprost proporcjonalne skutki emocjonalne. Jeśli naszym interwałem jest wykres oparty o czterogodzinne świece, to co do zasady powinniśmy spoglądać na wykres maksymalnie 5 razy dziennie. Ja patrzę maksymalnie trzy razy i uwierzcie, nie potrzeba więcej. Stres - praktycznie żaden.
5. pieniądze - traktujcie je jak pieniądze zainwestowane we własny biznes. To nie jest - jak pewnie nieraz przeczytaliście - kapitał wyrzucony na stole w kasynie. Takie błędne podejście powoduje niepotrzebne przypływy gwałtownych i niepohamowanych emocji związanych z coraz wyższym lewarowaniem pozycji w imię zasady "muszę się odegrać". W biznesie jest inaczej - zależeć Ci powinno na maksymalizacji zysku, przy możliwie najniższym ryzyku, a wszystko okraszone dobrze dobranym PLANEM.
Okej, po raz ostatni słowa zostały rzucone na wiatr. Co prawda nie zaprzestałem przygody z Forexem - nie byłbym sobą - blog natomiast zarósł chwastami po czubek głowy. Mam zamiar usystematyzować swoją obecność. Jedna notka tygodniowo powinna być w sam raz. Zakończę dzieło tłumaczenia notatek Billy'ego. Dodatkowo będę dzielił się z Wami swoimi wnioskami. Co jak co, ale 3 lata patrzenia na wykresy robią swoje :)